czwartek, 16 lutego 2017

Troszkę witaminy "C" czyli kimchi


















Skoro koszmar (dla wielu) czerwono różowego święta mamy za sobą, możemy spokojnie wrócić do codzienności.
Nie było mnie. Trochę byłam gdzie indziej.
Wyjechałam narzekając na pogodę ale zapomniałam o starym przysłowiu, że nigdy nie jest tak źle by nie mogło być jeszcze gorzej. Otóż było gorzej. Było mokro, ponuro, wietrznie, paskudnie.
Ale było też świetnie, wesoło, gadatliwie i smacznie.
Znalazłam przepiękny czajnik, w którym (sądząc po wyglądzie) całe pokolenia gotowały już wodę. Przywiozłam spory zapas książek z przeceny. Wiem, że znów książki ale jak tu przejść obojętnie obok Ricka Steina?
Zjadłam (nie sama) najlepszą zupę tom kha i oglądałam Nottingham z lotu ptaka, choć nigdzie nie leciałam.
Zrobiłam zapas stiltona i próbowałam liczyć przebiśniegi.
Dowiedziałam się, że prezydenci w czasie ostatniej wojny występowali w liczbie mnogiej i stwierdziłam, że tradycja gdzieniegdzie ma się dobrze.
Zamek prezentował się godnie jak na swoje tysiąc lat a rzeka była w kolorze ołowiu. Kaczki wyglądały na zadowolone a ludzie, mimo parszywej pogody mieli całkiem zadowolone miny.
Zabranie ze sobą butów do biegania okazało się nieporozumieniem bo albo lało, albo siąpało albo śnieżyło.
Słońce odmówiło pojawienia się choć na moment.
Było po prostu fantastycznie. Kolejny raz przekonałam się, że jeśli towarzystwo jest świetne, pogoda ma niewielkie znaczenie.
Zresztą, od czego jest gin? Czy to przypadkiem nie jest lekarstwo?
Teraz wróciłam i chyba wezmę się do roboty.

Jak jest zima, to...potrzebujemy witaminy „C”.
Jemy cytryny, pijemy soczki z świeżo wyciskanych cytrusów, desperaci kroją we łzach cebulę.
Na drugim krańcu świata raczą sobie inaczej: robią kiszonki. Kiszą to co dla nas oczywiste czyli kapustę, ale też biorą na cel składniki dla nas raczej mało kojarzące się z kiszeniem np. dynię czy ogórka. W Korei, gdzie kimchi jest czymś więcej niż potrawą, przepisem czy smakiem mówi się, że „jeśli masz kimchi i ryż, masz jedzenie”. Nie będziesz głodny.
Dziś kiszonki od Limonki. Kimchi ogórkowe i kimchi najczęściej spotykane, to z kapusty pekińskiej.









Kimchi ogórkowe

5 niedużych ogórków (czasami można kupić i w lutym małe gruntowe)
60 g soli

pasta kimchi:

30 g mielonego chilli
100 g drobno pokrojonego pora
1 utarty ząbek czosnku
1 łyżeczka startego imbiru
1 nieduża biała rzepa, starta na grubych oczkach
1,5 łyżki soli
1 łyżeczka cukru

Ogórki przecinamy na cztery poprzeczne plastry ale nie rozcinając ich do końca.. Posypujemy solą, umieszczamy w misce i zalewamy zimną wodą na godzinę. Zostawiamy w pokojowej temperaturze.
Po godzinie płuczemy ogórki w świeżej wodzie.
Przygotowujemy pastę.
Miksujemy wszystkie składniki.
Kładziemy ogórki w pojemniku i dokładnie przekładamy pastą. Nie zapominamy o tym by między plastrami również znalazła się pasta.
Zamykamy pojemnik i wstawiamy do lodówki.
Po trzech dniach kimchi ogórkowe powinno być gotowe. Może zostać w lodówce do 2 tygodni.









Kimchi z kapusty pekińskiej:
1 nieduża kapusta pekińska, pokrojona na kawałki (mniej więcej 5 cm)
100 g soli

pasta:
80 g chilli
1 nieduży por, pokrojony drobno
3 ząbki czosnku
2 łyżki świeżego imbiru
2 łyżki sosu rybnego
1 łyżeczka brązowego cukru
1 mała marchewka, starta na mandolinie czyli w cienkie słupki

Wszystkie składniki pasty oprócz pora i marchewki miksujemy.
Kapustę solimy i odstawiamy na godzinę. Po godzinie płuczemy kapustę, odciskamy z wody i mieszamy z pastę, porem i marchewką. Przekładamy do słoika i zamykamy.
Zostawiamy w pokojowej temperaturze przed 24 godziny.
Nie zniechęcajcie się smrodkiem. Wszystko jest w porządku. To tylko wstępny etap fermentacji. Potem będzie lepiej.
Po 24 godzinach umieszczamy słoik w lodówce.
Niby po trzech dniach można kimchi jeść ale uważam, że dopiero po 10 dniach osiąga pełnię smaku.
Można się uzależnić.




Smacznego


5 komentarzy:

  1. Szalenstwo smakow, szalenstwo kolorow u Ciebie Limonko. Moze to pierwsze zwiastuny wiosny?

    OdpowiedzUsuń
  2. Oj LImonko, u Ciebie zawsze jest wyjątkowo, a dzisiaj szalenie, nieco orientalnie, ..Uwielbiam Cię i Twoje smakowite posty. Dziękuję za pamięć o mnie i serdecznie Cie pozdrawiam!!

    OdpowiedzUsuń
  3. Bardzo lubię i kiszoną kapustę, i ogórki, z przyjemnością spróbowałabym takich oryginalnych wersji :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Lubię i robię kapuściane kimchi, teraz spróbuję ogórkowego :) dziękuję za przepis

    OdpowiedzUsuń
  5. Tyle razy mnie kusiło, żeby takie kimczi zrobić, bo uwielbiam kwass!! (jak Hipolit :-D) Ale niestety, teraz czas spędzam głównie z Jacentym, a on wprost przeciwnie. A jeśli nie przyjedzie Wataha Jarzębiaka, to musiałabym sama je pożreć :-(

    OdpowiedzUsuń